Autor Wiadomość
DJCzarny
PostWysłany: Wto 12:40, 02 Maj 2006    Temat postu:

co za ziomy ;]
Shepard
PostWysłany: Pon 22:07, 01 Maj 2006    Temat postu:

kurna szkoda ze tego nei widzialem Very Happy eej nie lece w dol tylko raz polecialem w drzewo i mi pancerz spadl Razz a pozniej to wiesz jakos ciezko sie jechalo na najwiekszym przelozeniu z lancuchem ktory polowe obrotu przeskakiwal Razz
gornik
PostWysłany: Pon 22:06, 01 Maj 2006    Temat postu:

Zapomniałem napisać o wejściu "SMOKA-Rufia" jak rozjebał drzwi z kopa, i potem ostra bijatyka Very Happy
gornik
PostWysłany: Pon 22:03, 01 Maj 2006    Temat postu:

Co było, jest nie ważne Razz

Przecież ludzie się polepszają Very Happy a Ty lecisz w dół Wink
Shepard
PostWysłany: Pon 21:54, 01 Maj 2006    Temat postu:

nie chwial sie tymi 17 sekundami tylko lepiej powiedz tez o ile Cie objechalem w sobote i w elblagu Very Happy
Zvisu
PostWysłany: Pon 20:44, 01 Maj 2006    Temat postu:

taaaa okno wyjebałeś łobuzie !! Very Happy
gornik
PostWysłany: Pon 20:22, 01 Maj 2006    Temat postu: Bełchatów 2006-RELACJA :)

To temat, gdzie będzie moja rozprawka i wrażenia z mego zajebistego wyjazdu Very Happy

Data : 29.04/1.05 2006
Miejsce : Bełchatów, góra Kamieńsk
Cel podróży: Zawody z cyklu Groober DH i Superliga 2006

Jazda!

Jak wiecie, decyzję o wyjeździe do Bełchatowa podjąłem dosyć dawno. Jednak brak transportu zniechęcił mnie do wyjazdu. Dostał naszczęście cynk od Tywonka (dziękówa jeszcze raz ) o transporcie u Jawora.
Szybki telefon do ziomka, z któym razem zdobywaliśmy trasę w Elblągu.
Szybka ustawka i o 6 rano na stacji przy Galerii Mokotów.
Pędziłem jak wariat, a Jawor... spóźniony 20 minut Very Happy
Załadowałem sprzęt do Renault Clio 1.2, rowerek na dach i w drogę (170km).
Muza na full i bum bum bum Very Happy Prędkośc naszego autka wachała się od około 70-110 km/h, ale niestety rozjebana była belka tylnego lewego koła i troszkę rzucało Very Happy
Gadając o wszystkim i o niczym podróż szybko minęła.
Do Kamieńska dojechaliśmy, na 8 ? Nie pamiętam. Nie chciało się bardzo wyjść z samochodu, ale troszke znajomych już było, więc przywitać się poszliśmy.
Przebrani, gotowi w drogę postanowiliśmy przejść się trasą. I tu niespodzianka (nie w pełnym tego słowa znaczeniu).
Trasa, trudna technicznie, mokra, niebezpieczna.
Ruszyliśmy już z góry i naprawdę mimo w/w wymienionych "cech" trasy było super, trasa szybka i ogólnie "prawdziwsze" dh niż w Elblągu Wink
Po zjeździe dostrzegliśmy Srebrnego Matiza z jakby znajomymi rowerkami na dachu. No jasne Smile To ekipa ziomków z Warszawy Wink--> Tu o nich więcej :www.cykloza.pl - (ale reklama) Very Happy.
A potem, przyjechał Shepard z tatusiem Wink Albo na odwrót :/ nie pamiętam któzy wcześniej, ale nieważne.
Tym razem postanowiliśmy wjechać busikiem, troche trzęsło, ale fajni było.
Zjazd i już naprawde się jechało Smile
Potem ogarnięcie się na parkingu, szama, rozmowa ze znajomymi itp.
Następnie wjazd na starty, troszke treme miałem, tak tak, miałem treme, bo nie byłem niestety przygotowany zbytnio dobrze- 2.60 z przodu :/, ale dobrego imienia STOLICY splamić nie można Wink
Zjaz oczywiście z problemami na "wąwozie" (oj, zapomniałem napisać o glebie z mostku gdzie rozciąłem głowe sobie, i zgiąłem w dół klameczkę o 90 stopni), dobrze, że był serwis.
Potem ogarnięcie rzeczy, pucowanko roweru, mycie ciuchów, siebie oczywiście, i kiełbaska na kwitek.
Gdy już było po dekoracji udaliśmy się w poszukiwaniu noclego do tzw' Bursy. Dobra pani szefowa znalazła dwa ostatnie miejsca, bo oczywiście nie zaklepaliśmy ich przed przyjazdem. Wchodzimy do pokoju, gdzie Naczo nas zaprowadził, a tam dwóch typków z HCFR. Rowerki fajne Smile 223+Boxxer, BH+Monster.
Po zakwaterowaniu i dostaniu pościeli, zaproponowałem Jaworowi przejście się do poblskiej monopolki w celu zaznajomienia się z tutejszym wyposażeniem półek alkoholowych i ich cen.
Najpierw do jakiegoś pubu wbiliśmy, gdzie najebani rolnicy stali, a potem trafiliśmy do sklepu. Stoją "tamtejsi tubylcy" i jeden pijany mówi: "Ja to dzisiaj nie pije" hahah. Znalazłem to co chciałem, ale krucho z kasą :/ bo na wache musi być, mówię:"Pije, na wache się najwyżej zapożycze"
Mówię do babki, że biore hurtowo to czy jakiś rabat będzie ale niestety nie udało się wynegocjować korzystnych warunków.
W pokoju, pusto, zaczynamy picie... Na początek oszczędnie, czyli jedno piwko, reszta na noc Very Happy. Przewózka z buta po Bełchatowie i darcie ryja:"LEGIA" Very Happy. Kolesie z pokoju (HCFR) zapoznają się z tamtejszymi tzw. pupodajkami.
Wracamy do pokoju, Jawor rozpoczyna 3 piwo... Mówię: nie będę gorszy.
I tak szło, całę moje zapasy, za całą kase ;]Troszke szumiało Smile Otworzyłem okno, żeby podrzeć ryja: "Tylko LEGIA krzyczy Górnik" Very Happy no dosłownie, wkurwiłem się bo klamka w oknie naruszona, więc trzasnąłem i co? Szyba wyleciała z okna na pierwszym piętrze na glebe ;d.
I tak nie wiedziałem co będzie i żadne konsekwencje późniejsze nie przychodziły mi na myśl ;].
Zapasy zakończone poszliśmy do pokoju cyklostycznych chłopaków z Cyklozy (link wyżej) i członka Peniol Squadu.
Ostre zamulanie, gadanie śmianie przeglądanie materiału na kamerze, ogólnie sympatyczna atmosfera.
Zapomniałem kurde, dodać, że jakiś osioł jak się później okazało Mroq z HCFR i naszego pokoju otworzył gaśnice i zaczął "gasić" cały korytarz Sad
Ogólnie był syf, oczy piekły, biało, szło się po omacku.
Poszedłem znowu do Cyklozy i jakoś siedzimy, ja podpijam jeszcze Rufiowi i jakoś tak stoje pod ścianą, czuje ten dym z gaśnicy i niedobrze mi się zrobiło, wybiegłem na korytarz i bełt na podłoge Very Happy, do kibla tam jeszcze 4 razy :/.



Rano pobódka o ... 6:20 bo chcieliśmy uniknąć konsekwencji za moją szybe. Rowery w kurzu, podłoga biała od gaśnicy, paluszki co się ostały nie do jedzienia :/
Rano do sklepu, uleczyć kaca i szuszące gardło: chlep, woda i jogurt.
I jazda na zawody. Zimne i mokre ubranie, sprawiały, że nie chciało nam się przebierać, ostre zamulanie w furze, gapienie się przez 5 min w jedno miejsce Very Happy Głowa boląca jak **** (tu są dzieci!!!), a tu trza jechać ;]
Jeden wjazd, trasa w jednym miejscu zmieniona. Potem olaliśmy treningi, i gotowi do jazdy już w oficjalnych mierzonych przejazdach.
Ruszyłem, nawet nieźle i jeb korzeń, lot przez kiere, dalej było nieźle drop, na którym na 15 osób dwóm udawało się czysto przelecieć, był również pokonany dobrze, przez moją skromną osobę Smile
A wcześniej nawykurwiałem ten korzeń ;]
Po zawodach do mycia roweru i z Shepardem na górę na polane FR Smile
I jeszcze raz Smile Potem czyszczenie ponowne rowerów i wporzo ;].
A w trakcie tego można był pośmiać się z wycznów Rufia i Kaja, którzy zaliczali harkorowy zjazd na brzuchu ;]. Słowa tego drugiego na długo zostaną mi w pamięci Smile " Górnik, co taki smutny, wczoraj taki rozradowany byłeś" Very Happy
Nie muszę mówić, że podczas przejazdów chłopaków, któzy zakwalifikowali się dalej, ostro ich dopingowaliśmy Smile i nieźle im poszło Smile
Ja mimo wyżej wymienionych problemów, bo oprócz tego mój fullik to ss :/ cieszę się, że objechałem o 17 sekund Sheparda, bo ostro się odgrażał, że pomiesz szyki czołówce Smile
Powrót do domu sympatyczny, sporo autek z zawodów nas mijało, i ... machało.
Dojechaliśmy cali i zdrowi, bez mandatów mimo kilku patroli.


Wiem, że to długie i wyczeprujące, ale mam nadzieję, że poczytacie Smile



GÓRNIK

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group